piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 1: Powtórka z rozrywki.

Z góry przepraszam za blędy, ale rozdział byłisany na diabelakim urządzeniu z głupią autokorektą, czyli tablecie. Miłego czytania!:-*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Budzą mnie promienie słońca, które przedzierają się do naszej sypialni poprzez zasłony w kolorze pomarańczowym. Przekręcam się w bok, a moim oczom ukazuje się twarz śpiącego Peety. Kiedy śpi wygląda na bezbronnego chłopca, który nigdy nie przeżywał takiego koszmaru, jakim był dwukrotny udział w Igrzyskach oraz osaczanie w Kapitolu. Mogłabym się tak wpatrywać w niego godzinami, ale on robi mi na złość i unosi swoje powieki. Podnosi się na łokciach i delikatnie całuje mnie w usta. Z chęcią oddaję pocałunek, a nawet go pogłębiam. Znowu dopada mnie głód. Taki sam, jak na plaży, kiedy braliśmy udział w III Ćwierćwieczu Poskromienia. W końcu jednak odrywamy się od siebie, a potem obdarzamy wzajemnymi uśmiechami.
-Hej Katniss, jak się spało?
-Cudownie, bo z tobą.
Odpowiadam i całuję go w policzek. Podnoszę się do pozycji siedzącej, a potem wstaję z łóżka. Zabieram ze sobą kołdrę i się nią owijam. Podchodzę do szafy i wyciągam z niej koszulkę Peety, która sięga mi do połowy uda, ubieram się w nią i idę do łazienki. Ściągam z siebie ubranie i wchodzę do kabiny prysznicowej. Odkręcam kurek, z którego po chwili wypływa ciepła woda. Nabieram na rękę trochę żelu o zapachu malin, a potem wsmarowuję go w swoje ciało. Potem sięgam po szampon o zapachu czekolady i myję nim włosy. Kiedy kończę poranny prysznic, z powrotem nakładam na siebie koszulkę mojego chłopaka i wychodzę z zaparowanego pomieszczenia. Już na korytarzu dobiega mnie cudowny zapach świeżo upieczonego chleba. Wchodzę do kuchni, a moim oczom ukazuje się Haymitch, który o dziwo nie śmierdzi alkoholem. Powiedziałabym nawet, że jet elegancki, ponieważ założył niebieską koszulę oraz jeansowe spodnie. Haymitch siedzi na stołku przy wyspie kuchennej, a ja postanawiam usadowić się obok niego. Witamy się uśmiechami, a po chwili zajadamy chleb z orzechami, posmarowany dżemem. Peeta siada obok mnie, a po upłynięciu dziesięciu minut z  dwóch bohenków zostają tylko okruchy.
-Zrobić wam kawy?
Pytam się ich, a oni kiwają twierdząco głowami. Ja jednak wolę kakao, dlatego do czajnika wlewam wodę, a później stawiam go na kuchence. Podchodzę do lodówki i wyciągam z niej mleko, które wlewam do garnka i postępuję z nim tak, jak z czajnikiem. Idę do szafki, z której wyciągam trzy kubki, do dwóch sypię po łyżeczce kawy, a do jednego łyżkę kakao. Kiedy woda wraz z mlekiem są zagotowane, zalewam płynami proszki służące do robienia napojów. Zanoszę naczynia do salonu, do którego przeniósł się Peeta wraz z naszym byłym mentorem. Podaję im kubki, a sama siadam na kolanach Peety. Haymitch się szeroko uśmiecha, a ja biorę dużego łyka napoju. Kiedy odsuwam kubek od ust, obaj zaczynają się śmiać.
-Ej, co was tak śmieszy?
Pytam obrażona, a Abernathy obrysowuje palcem swoje usta. Podnoszę się z kolan mojego chłopaka, stawiam kubek na szklanym stoliku i idę do przedpokoju, w którym wisi lustro. Gdy widzę swoje odbicie, sama zaczynam się śmiać. Od kakao powstały wąsy nad moją górną wargą. Wchodzę do łazienki i myję twarz wodą, po czym wracam do salonu. Zauważam, że Haymitch i Peeta oczy mają wpatrzone w telewizor. Na ekranie urządzenia widnieje twarz Paylor. Tym razem siadam na kanapie i również zaczynam słuchać tego, co mówi pani prezydent.
-Witajcie mieszkańcy państwa Panem! Chciałam ogłosić coś, co niewątpliwie rozczaruje tych, którzy mają dzieci. Jednak Ci, którzy och na mają, będą się cieszyć. Vick, podejdź tutaj.
Na scenę wchodzi chłopiec, na oko 14 letni. W rękach trzyma białą poduszkę, na której znajduje się    -zapewne- mahoniowa szkatułka. Vick podchodzi do kobiety, a ta otwiera szkatułkę. w ręku trzyma kartkę i zaczyna czytać.
-Wraz z radą państwa Panem oraz burmistrzami wszystkich dwunastu dystryktów, postanowiliśmy wznowić Głodowe Igrzyska! Tym razem jednak, będziemy losowali po czterech trybutów. Dwie dziewczynki oraz dwóch chłopców. Aby sprawiedliwości było zadość, dzieci oraz młodzież z Kapitolu, również będzie brała udział w Igrzyskach! Jeat jeszcze coś. Dotychczasowi Zwycięzcy, którzy nie mają ukończonych 45 lat, również będą brali udział w Dożynkach. Wesołych Głodowych Igrzysk! I niech los zawsze Wam sprzyja!
Tak kończy swoją przemowę i odchodzi. Zanim ludzie zdążą pojąć, co się stało, mija dobre dziesięć minut. Po tym czasie obywatele zaczynają szlochać, krzyczeć, buntować się i pocieszać wzajemnie. Po moich policzkach płyną łzy. Ten koszmar znów się zaczyna. Już odzyskiwałam nadzieję na lepsze życie. Bez koszmarów, bez obaw, że tuż za rogiem może czekać cię śmierć. Oni znowu gaszą jedyny płomyk nadziei. Peeta wraz z Haymitchem siadają obok mnie i obejmują ramionami. Widać po nich, że są smutni, roztrzęsieni i wściekli jednocześnie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemczyk^^ Rozdział w piątek, tak jak mówiłam. Mam nadzieję, że Wam się spodobał rozdział i skomentuje to choć jedna osoba:D
Papatki!!!!!!
Mockingjay

2 komentarze:

  1. Hejka kosogłosie!
    Widzę że wena cię trzyma.;)
    Ale teraz nie o tym.... Jak mogłaś wznowić Igrzyska?! No nie....jestem w szoku.
    Ale odkręcisz to prawda? :'( Powiedz że odkręcisz....
    A po za tym, rozdział cud miód, ale to pewnie wiesz. :)
    Narazie!
    ^^Viks^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza rada: możesz pomijać nie niepotrzebne szczegóły.
    "Nabieram na rękę trochę żelu o zapachu malin, a potem wsmarowuję go w swoje ciało. Potem sięgam po szampon o zapachu czekolady i myję nim włosy."
    Nie wiem. Może to tak specjalnie? Może główna bohaterka zaczęła myśleć o takich szczegółach, aby odciągnąć się od złych wspomnień? Jeśli tak to przepraszam :) Po prostu uważam, że nie musimy wiedzieć o zapachu szamponu.

    Ale tak rozdział cudowny, choć jak na mój gust trochę za krótki. Haymitch trochę nie Haymitchowy, ale mogę to na razie wybaczyć. Może w następnych rozdziałach będzie lepiej.

    Dlaczego igrzyska wróciły?! Dlaczego?! Zakładam, że skoro przed 45- rokiem życia to Abernathy także trafi na Arenę. Smutam :(
    No, ale zobaczymy jak to się dalej potoczy.
    ~Beth
    ann-beth-abernathy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń